Czy to jest odpowiedź ? Kto zatruł Odrę?
2022-11-19Od kilku dni całą Polskę obiegły zdjęcia tysięcy padłych ryb z drugiej co do wielkości polskiej rzeki – Odry. Od miejscowości Oława trująca substancja w ciągu ponad dwóch tygodni zdążyła przemieścić się już w okolice Szczecina. Prezydent tego miasta dziś tj. 12 sierpnia wydał decyzję o zamknięciu miejskich kąpielisk i zakazał wchodzenia do wody. Od dwóch tygodni także setki wędkarzy z nadodrzańskich miejscowości oraz wolontariuszy i ekologów wyławia padłe ryby. Odłowiono już ponad osiem ton. Poza rybami padają także inne zwierzęta wodne – ptaki, bobry, itd. Z drugiej strony wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski na zwołanej nad Odrą konferencji prasowej zapewnia, że skażenie nie występuje ryby można łowić i spokojnie wchodzić do rzeki. Ten chaos informacyjny powoduje, że wszyscy zadajemy sobie pytania – jak to się stało, że przed ponad dwa tygodnie trucizna spokojnie przepłynęła prawie całą Polskę w dół Odry i dotarła do Bałtyku? Co zatruło rzekę, czy to jest groźne dla ludzi? Co teraz będzie z Odrą, co z resztą ryb i czy w ogóle w rzece zostało jakieś życie? I zasadnicze pytanie – kto jest za to odpowiedzialny?
Postaramy się poszukać odpowiedzi na to ostatnie pytanie – i nie, nie chodzi nam tu o sprawcę zatrucia w rozumieniu prawnym – kogoś kto zatruł rzekę lecz o to kto odpowiada za to, że lokalne zatrucie z okolic Oławy obecnie jest już kilkaset kilometrów niżej pod Szczecinem zbierając krwawe żniwo po drodze. Otóż odpowiedzialnym za katastrofę jest Rzeczpospolita Polska. Tak, nasze państwo i jego instytucje ustawowo do tego wyznaczone. Art. 74 Konstytucji RP mówi:
- „Władze publiczne prowadzą politykę zapewniającą bezpieczeństwo ekologiczne współczesnemu i przyszłym pokoleniom.
- Ochrona środowiska jest obowiązkiem władz publicznych.
- Każdy ma prawo do informacji o stanie i ochronie środowiska.
- Władze publiczne wspierają działania obywateli na rzecz ochrony i poprawy stanu środowiska.”
Nietrudno wykazać, że przepis ten złamano zarówno w kontekście „polityki zapewnienia bezpieczeństwa” – bo przez dwa tygodnie trucizna spokojnie płynie sobie Odrą, jak również w kwestii „prawa do informacji o stanie i ochronie środowiska” – bo do dziś państwo polskie nie jest w stanie udzielić żadnych profesjonalnych informacji w tym zakresie, zaś wypowiedzi poszczególnych urzędników wzajemnie się wykluczają.
Przyglądając się całej sytuacji nie trudno odnieść wrażenie, że nasze państwo jako struktura nie poradziło sobie z tą sytuacją. A to oznacza, że zupełnie nie jest przygotowane na tego typu zagrożenia katastrof środowiskowych z jaką obecnie mamy do czynienia nad Odrą. Dlatego obserwujemy festiwal działań doraźnych bez żadnego przemyślanego planu działania. Nikt nie pomyślał już pod koniec lipca o zatrzymaniu lub neutralizacji skażenia. A nawet jeśli to nie miał kto tego zrobić. Dziś próbuje się szukać sprawcy po ponad dwóch tygodniach od zrzutu trucizny? I kto ma to zrobić – zupełnie nieprzygotowana do takich działań policja? Czy prokurator zza biurka? Nawet nie potrafimy ustalić co zatruło wodę. Bo dziś jest na to zwyczajnie już ZA PÓŹNO.
Tu dotykamy sedna problemu wszystkich zanieczyszczeń wód w Polsce – nie istnieje w naszym kraju żadna instytucja odpowiedzialna za kryzysowe działanie w zakresie ochrony środowiskowej wód! Owszem istnieje struktura Inspektoratów Ochrony Środowiska podległa Generalnemu Inspektorowi Ochrony Środowiska. Tyle, że to także zwykli urzędnicy pracujący w tygodniu od 8 do 16. Ich rolą jest stawianie pieczątek na zezwoleniach a nie łapanie środowiskowych przestępców. Z plagą nielegalnych ścieków, wyrzucanych śmieci oraz także doskonale nam znanego kłusownictwa może poradzić sobie tylko w pełni profesjonalna i odpowiednio wyposażona służba. Służba wyposażona ustawowo w uprawnienia analogiczne do policji. Tak jest to zorganizowane w rozwiniętych krajach jak np. USA, gdzie istnieje dedykowana ochronie przyrody państwowa służba US Fish and Wildlife Service, zatrudniająca przeszkolonych, profesjonalnie wyposażonych strażników. Ich rolą jest ujawnianie przestępstw przeciwko przyrodzie, wyłapywanie dzikich zwierząt, monitorowanie zagrożeń i wsparcie innych służb wszędzie tam gdzie warto zadbać o ochronę środowiska. Tylko taka służba jest w stanie na bieżąco wyłapywać i karać trucicieli, kłusowników, śmieciarzy itd. Nie przysłowiowa Pani Jadzia z Inspektoratu Ochrony Środowiska, która przyjedzie po kilku dniach pobrać próbki wody po tym jak truciciel w nocy zrzucił ścieki do rzeki.
Do czasu w którym nie stworzymy jako państwo takiej służby nadal katastrofy jak ta nad Odrą będą się wciąż powtarzały. I wciąż będziemy oglądali ten sam chaos wśród obecnych instytucji państwa. Bo dziś Polska zupełnie nie jest przygotowana do ochrony swoich pięknych wód. I to my – wędkarze – powinniśmy głośno domagać się od polityków wszystkich opcji spełnienia wreszcie Art. 74 naszej Konstytucji. Bo jak na razie jest wciąż zupełnie martwym przepisem co niestety powoduje, że nasze kochane ryby i inne organizmy wodne także są w Odrze martwe.
Foto: oficer Chris Gilkey – zdobywca tytułu Strażnik Roku US Fish and Wildlife Service z psem Mattis (źródło: https://meigsindypress.com/2022/05/19/gilkey-named-fop-wildlife-officer-of-the-year/)
Autor tekstu: Redakcja wedkuje.pl