Siarzewo – nowa bomba ekologiczna?

Siarzewo – nowa bomba ekologiczna?

2022-09-19 Wyłączono przez Łukasz lukas

Rząd przygotowuje plany budowy nowego stopnia wodnego w okolicach wsi Siarzewo pomiędzy Włocławkiem i Ciechocinkiem. Z informacji do jakich dotarliśmy w przyszłym tygodniu wydana ma być decyzja środowiskowa związana z planowaną inwestycją. Co to oznacza dla Wisły i interesującego z punktu widzenia wędkarzy ekosystemu rzeki?

Niestety nic dobrego.

Zapora w Siarzewie ma w założeniach służyć ochronie wybudowanej sześćdziesiąt lat temu zapory we Włocławku. Tym samym władze pośrednio przyznają, że zapora włocławska jest w opłakanym stanie i bez pilnych działań grozi jej katastrofa budowlana. Jednym z największych problemów jest erozja dna poniżej zapory. Czyli mówiąc wprost – poniżej zapory dno ulega stopniowemu obniżaniu. Spowodowane jest to faktem, że osady jakie niesie rzeka zostają sztucznie zatrzymane w zbiorniku utworzonym przez zaporę, jednocześnie nurt rzeki jest sztucznie zwiększony co przyspiesza dodatkowo wymywanie dna. Zatem nie trudno się domyślić, że problem ten stworzył człowiek budując zaporę. Erozja dna skutkuje również obniżeniem się poziomu rzeki a to oczywiście wpływa na poziom wód gruntowych w okolicy, który analogicznie opada. Stąd pomysł aby wybudować kolejną zaporę poniżej tej we Włocławku, która spiętrzy wodę i spowolni jej bieg co zatrzyma lub przynajmniej spowolni erozję dna rzeki.

Tyle tytułem uzasadnienia celowości tej inwestycji. Przyjrzyjmy się jednak skutkom jakie ona wywoła dla Wisły i jej okolic.

Po pierwsze – nowy zbiornik to kolejne zagrożenie powodziowe. Wszyscy pamiętamy niedawne medialne alarmy związane z zatorem lodowym na zbiorniku włocławskim. Właśnie taki przebieg miała powódź z 1982 roku, która zalała ponad 10 tys. ha pól i część Płocka. Problem w tym, że tuż przy planowanym nowym zbiorniku nieszawskim ulokowane są jedne z największych zakładów ciężkiej chemii w Polsce – Zakłady Azotowe Anwil Włocławek. Nietrudno sobie wyobrazić jakie skutki mogłaby mieć podobna powódź do której może dojść na skutek nowo planowanej inwestycji gdyby woda wdarła się na teren zakładów. Zatrucie rzeki związkami azotu będzie oznaczało zamordowanie w niej wszelkiego życia na długim odcinku rzeki a być może nawet do samego ujścia.

Po drugie – „rozwiązanie” jednego problemu stworzy nowy. O ile zapora w Siarzewie pomoże w przeciwdziałaniu degradacji tej we Włocławku o tyle wkrótce ją samą spotka ten sam problem. Bo erozja dna nastąpi teraz poniżej zapory siarzewskiej. A zatem problem zamiast go rozwiązać zostanie tylko przesunięty nieco w miejscu i czasie. I to nakładem ogromnego wydatku pieniędzy. Skutek będzie taki, że wkrótce trzeba będzie zbudować kolejną zaporę i tak aż do ujścia Wisły zamieniając rzekę w ciąg sztucznie regulowanych zbiorników o zupełnie innej charakterystyce niż rzeka i niestety z inną ichtiofauną.

Po trzecie – możemy w zasadzie zapomnieć o przywróceniu swobodnej migracji ryb łososiowatych w dorzeczu Wisły powyżej Siarzewa i Włocławka. Nowa inwestycja przekreśla jednoznacznie możliwość rozebrania zapory włocławskiej i powrotu łososi i troci do górnego jej biegu. Na własne życzenie królową naszych rzek ogołacamy z tych królewskich ryb. Owszem z pewnością nowa zapora zostanie wyposażona w przepławkę. Tyle, że ta we Włocławku też ją ma i z danych podanych w dokumencie Wód Polskich „Raport migracji ryb na stopniu wodnym Włocławek” przez cały 2019 rok przepławkę na zaporze pokonały… 24 łososie! Tak 24 sztuki a nie 24 tysiące sztuk. My i tak gratulujemy tym szczęśliwcom. Ale to dowodzi jak bardzo zapora szkodzi rybom w swobodnej migracji a w konsekwencji naturalnym tarle. 

Może czas aby wędkarze również zabrali w tej sprawie głos?

Autor tekstu: Redakcja wedkuje.pl